Rowerowa dożynkowa przygoda
Kilka dni już minęło od
dożynek w Zamarskach, a emocje jeszcze nie opadły. Taka tam była
impreza!
Może
trudno to sobie wyobrazić, ale są na świecie i w Polsce tacy
ludzie, którzy nigdy jeszcze nie byli na imprezie dożynkowej. Do
takich właśnie należę. Owszem, widziałem mszę dożynkową w
kościele, ale to wszystko. Pod koniec sierpnia byłem na wycieczce
rowerowej w okolicach Cieszyna. A ponieważ nie interesuje mnie jazda
po płaskim terenie, naprawdę miałem gdzie poszaleć. Ach te
wszystkie górki i pagórki… W sobotę, 24 sierpnia trafiłem do
Zamarsk. Miałem podziwiać widoki, a trafiłem na udekorowane
traktory i poprzebieranych w stroje ludowe okolicznych mieszkańców,
którzy jechali na ciągniętych przez sprzęt rolniczy przyczepach w
dożynkowym korowodzie. Oprócz „firmowych” traktorów w paradzie
brały udział też ciekawe samoróbki, zwane przez miejscowych
„papajami”. Wszystko działo się przy akompaniamencie głośnego
turkotania, ludowych śpiewów i sygnałów wydawanych przez wozy
straży pożarnej. Paradzie przyglądali się też chłop, baba i
krowa pomysłowo wykonani przez zamarszczan z belek słomy. Zabawa,
która się potem zaczęła i apetyczne zapachy, które unosiły się
ze stoisk z regionalnymi przysmakami sprawiły, że zostałem tam…
dużo dłużej. Mieszkam w mieście i rzadko kiedy mam okazję
przypomnieć sobie, skąd się biorą tzw. płody ziemi. W Zamarskach
oglądałem tradycyjne podziękowanie gospodarzom za zakończony
sezon żniwny. Byłem pozytywnie zaskoczony, że zwyczaj ten jest
nadal pielęgnowany. Miło też było zobaczyć, że w imprezie brało
udział naprawdę dużo ludzi – samochody nie mieściły się na
zorganizowanych wcześniej parkingach i stały we wszystkich
możliwych wolnych zakamarkach Zamarsk! Część artystyczna odbywała
się na wybudowanej ostatnio scenie – i tutaj także wielkie
pozytywne zaskoczenie – ta scena to w zasadzie mały amfiteatr,
którego mogłyby pozazdrościć nawet miasta! Ciekawa, współczesna
architektura połączona z folkowym kwiatowym motywem, a przed nią
miejsce do tańców i zabawy, świetnie nadają się nawet do
większych koncertów. Wygląda na to, że miejsce to może z
powodzeniem stać się centrum kultury dla całej gminy. Na dożynkach
świetnie brzmiały tu zarówno kapele ludowe, jak i zespół Baciary
oraz DJ Alvaro, którzy wręcz porwali tłumy do tańca i wspólnego
śpiewania, podobno do późnych godzin nocnych. Zgodnie z tradycją
wszyscy goście – w tym i ja – zostali poczęstowani przez przez
gazdów wybornymi kołaczykami z makiem lub serem a przez sołtysa
Zamarsk pyszną „miodulką”. Bardziej głodni mogli skorzystać z
bogatej oferty dań, także regionalnych, przygotowywanych na
miejscu. Ja skosztowałem placków z wyrzoskami (po raz pierwszy w
życiu) i grochówki z naprawdę „bogatym” wkładem – było
pysznie. Jednym zdaniem – bardzo udana i interesująca impreza
zorganizowana w pięknym miejscu! Gratuluję zamarszczanom i z
pewnością jeszcze tam wrócę!
Paweł z Wrocławia
Komentarze
Prześlij komentarz